Delikatna, malutka Wandzia trafiła za kraty schroniskowego boksu po śmierci swojej opiekunki. Jej świat runął. Życie, jakie dotąd znała zniknęło, ukochana Pani też. Wokół huk, zgiełk i obcy ludzie. Szczęście w nieszczęściu, że do schroniska trafiła z dwoma „siostrami” (Mesą i Tiarą) i latem, a nie w środku mroźniej zimy…Chociaż upalne lato, dla pieska przywyczajonego do życia w domu, też może być bardzo ciężkie.
Z trzech sióstr, Tiara już znalazła domek, więc teraz Wandzia ma jeszcze oparcie w Mesie. Może to sprawia, że choć początkowo jest bardzo nieśmiała w kontakcie z człowiekiem, szybciutko otwiera się, gdy widzi jak jej siostra do głaskania wystawia brzuszek. Wtedy ona też podchodzi, też doprasza się głasków i mizianenk. Widać, że jest bardzo złakniona czułości.
Pierwszy spacer z Wandzią był lekkim wyzwaniem. Ubranie w szelki zestresowało dziewczynkę i spacer początkowo szedł dość opornie, Wandzię wiele rzeczy w czasie wyprawy napawało lękiem. Po tygodniu cały proces przebiegł już szybciej, i choć sunie na spacerze nadal nieco się plączą, to idą dzielnie do przodu. Widać jednak, że Wandzia z siostrą cenią sobie najbardziej kontakt z człowiekiem, bo w czasie spaceru największą frajdę zdają im się sprawiać przystanki na głaskanie.
Dla Wandzi pilnie szukamy domu. Jest psem dorosłym, delikatnym, nawykłym do życia w domu – doczekanie do chłodniejszej części roku w schronisku będzie dla niej tragedią.